wtorek, lutego 07, 2017 4

po prostu bądź - Weekendownik



Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie autorka książki "Minimalizm po polsku" - Anna Mularczyk-Meyer, prowadząca Prosty Blog. Przywołałaś moje wspomnienia i odpowiedziałaś na kilka ważnych pytań. Za wygraną w konkursie fantastyczną książkę, która pomogła mi zrozumieć wartość mojego stylu życia dziękuję Retromoderna.


Dzieciństwo. Przyzwyczajenia wyniesione z domu rodzinnego mają duże znaczenie na nasz styl życia, choć przyznam, że sporo można doszlifować i poprawić w dorosłym życiu. Wszystko zaczyna się przecież od momentu, gdy się pojawiamy i to rodzice pracują nad ukształtowaniem naszego młodego świata. W moim domu rodzinnym nigdy nie było biedy, ale też nie obrastaliśmy w bogactwa. Gdybym miała określić sytuację, nazwałabym ją przeciętną, zresztą tak, jak niemal wszystko w latach 80-tych w PRL. Za to nie brakowało wspólnych chwil, posiłków i uśmiechu. U sąsiadów było podobnie, prawie identycznie, mieszkaliśmy w bloku. Moja mama była uporządkowana i nie lubiła nadmiaru w otoczeniu. W naszym mieszkaniu, jak się później okazało brakowało mi jedynie czystej przestrzeni, i stołu do rodzinnych obiadków. Jeśli odpowiada Ci coś, co wywodzi się z Twojego domu rodzinnego, to po prostu to wdróż w swoje życie dorosłe.

Próba samodzielności. Próbując stworzyć coś na wzór dzieciństwa, spróbowałam się usamodzielnić na własnym mieszkaniu, nic nie otrzymując od rodziców. Z dala od zagracania mojego życia zbędnymi bibelotami, chciałam jednak  mieć wszystko, to co mieli inni. Dzięki dobrze płatnej pracy, w którą się angażowałam mocno, już w wieku dwudziestu jeden lat mieszkałam na swoim w pełni wyposażonym mieszkaniu i chwilę później prowadziłam własną działalność gospodarczą przejmując dobra materialne po zmarłym tacie. 'Inwestowałam' w kupno książek, i produktów pościelowych, w tym tekstylia do wystroju wnętrz. Na tym to punkcie miałam bzika. Uzbierało się tego całe mnóstwo. Niektóre rzeczy otwieram nowe, jeszcze do dzisiaj, a książki regularnie przywożę do domu w Northern Ireland. Samodzielność poszła w złym kierunku, czego wynikiem było regularne spłacanie kredytu na samochód, i stosy książek, których czytać w ogóle nie miałam czasu. A także wypchana po brzegi szafa, nowymi butami, ciuszkami i torebkami. Jeśli widzisz, że coś idzie w złym kierunku, to to znajdź i to zniszcz.

Samodzielność. Niestety z pewnych sytuacji szybko się nie uwolnisz, ale możesz mieć plan i to stopniowy. Zaczęłam więc próby. Rozstałam się z moim chłopakiem, z którym w ogóle nie wiązałam planów na przyszłość. Pierwsza materialna rzecz, to było usunięcie telewizora, z mojego czasu wolnego, dzięki czemu zaczęłam czytać i niestety dla mnie trochę za bardzo skupiać się na elektronice pozostałej. W końcu nastąpił przełom kiedy wyłączyłam telefon, komputer, a zajęłam się sobą i bliskimi. W zasadzie odkryłam siebie na nowo, i dostrzegałam piękno świata, usunęłam z mojego życia niewłaściwe kontakty, nadmiar rzeczy, w tym także ubrań. Wcześniej nie czułam się z tym dobrze. Najtrudniej przychodzi rozstawać się z rodzinnymi pamiątkami, jednak i na to znajdziesz dobry sposób, jakąś wyjątkową komodę, lub karton w piwnicy. Znalezienie odpowiedniej pracy, która satysfakcjonuje i zarazem pozwala mieć czas dla siebie i bliskich, to też ważny etap w moim życiu. Spróbuj odszukać naprawdę interesujące Ciebie aspekty Twojego życia.

Poukładanie. Trzydziestka wybiła i dała znać o sobie. Już wiem co najbardziej mi w życiu odpowiada. Teraz kiedy spadło na mnie brzemię kolejnego 'spadku' tym razem po mamie, nie błądzę ponownie. Zakopałam wszystkie złe wspomnienia po Jej chorobie w kartony, a niektóre na śmietnik. Wiele dobrych wspomnień i kilka wartościowych (mentalnie) przedmiotów pozostało zawsze gdzieś przy mnie. Z kolei wiem już, że w swoim życiu tak naprawdę mam kilkoro przyjaciół, osób dla których chcę mieć czas zawsze, które znają moje życie od podszewki. Wyremontowałam swoje mieszkanie, wyrzuciłam nadmiar wszystkiego, co mi przeszkadza. Choć przyznam, że nie wszystko dokończyłam, dokładnie wiedziałam co jest do wykończenia. Wypisz sobie co jest dla Ciebie najważniejsze w kilku punktach.

Samotność. Myślałam, że tylko ludzie niepoukładani są samotni, ale wiem, że równie często, a nawet częściej zdarza się to osobom zaplanowanym. Choć oczywiście nie ma na to reguły. Wtedy właśnie przyszła samotność, której już nie miałam ochoty wypełniać osobami nie nadającymi się do tego. Skoro nie wiesz co jeszcze jest nie tak - to na pewno, brakuje Ci miłości. W sumie od młodych lat otaczałam się ludźmi ściśle związanymi z moją osobą, lub takimi, które o to bardzo zabiegały. Z uśmiechem na ustach obserwuję ludzi, którzy mają wielkie znajomości tu i tam, a jeszcze więcej o tym mówią. Jednak prawda jest taka i dziś o niej już wiem, że gdy umieramy, tak naprawdę jesteśmy sami. Owszem, niekiedy są (lecz tylko) obok ludzie przyjaźni, i bliscy. Ale tylko my wiemy jak przeszliśmy swoje życie. A Ty ilu masz przyjaciół?

Potrzebna. Życie nie polega tylko na tym aby brać, ale największą jego treścią jest przekazywać coś innym. Pewnie znasz to uczucie kiedy z przyjemnością wyświadczasz Komuś przysługę. Jak to się mówi karma wraca, i na pewno powróci, jeśli z czystym sumieniem i bez żadnych przeszkód udało Ci się zrobić coś dla innej osoby. Jeśli jest Ci już naprawdę wszystko jedno i osiągnęłaś dla siebie szczyt, warto przyjrzeć się życiu innych. Zawsze warto, z tą jednak różnicą, że gdy jesteś pewna na 100 %, że robisz właściwie, i nikomu tym nie wyrządzasz krzywdy - to pomagasz też sobie. Kiedyś miałam problem z odmawianiem ludziom, teraz wolę pomagać, gdy wiem, że to naprawdę dobre rozwiązanie. Zrób jedną rzecz dobrze, zamiast kilku 'po łebkach'.

Zakochanie. Oby wszystko szło tak łatwo, jak sobie zakładamy. Szczęście ma różne oblicza, niekiedy przychodzi niczym grom z nieba i robi zamieszanie. Łatwo wtedy zapomnieć, że idziemy swoją ścieżką do celu. Skoro jednak się zakochujesz, to pewnie bez żadnych ale. Na tym etapie będąc młodym niedoświadczonym człowiekiem łatwo popełnić błędy. Ale tym razem okazuje się, że dobrze trafiłeś, bo znalazłeś swoją drugą połówkę. Z tą połówką to już tak jest, że wcale nie jest taka sama - może okazać się nawet 'gruszką' podczas gdy Ty jesteś 'jabłkiem'. Ale przecież coś was przyciąga, a tym czymś może być np. wspólny cel. W moim związku, w mojej miłości okazało się jak wiele chcemy mieć wspólnego i że w pewnych względach jesteśmy bardzo podobni. Zresztą, gdy zakochujesz się w tym wieku, to chyba raczej trudno popełniać błędy, masz więc jeden wybór i go nie zmarnuj.

Miłość. Postaw na nią, a nigdy Cię nie zawiedzie, miłość pielęgnuj z każdej strony, ale skup się na teraźniejszości. Warto zaczekać z różnymi materialnymi planami, typu wycieczki, kredyty, a nawet dziecko. Poznaj miłość. U nas było odwrotnie, dlatego choć wiedzieliśmy, że zmierzamy razem w dobrym kierunku, trochę sobie to utrudniliśmy. Najpierw był wspólny dom, dziecko, ślub, a dopiero teraz wiemy skąd to się wzięło. Przez cały czas oczyszczając nasze otoczenie ze zbędnych rzeczy i osób dotarliśmy do wspólnej drogi i wiemy jak kształtuje się nasze życie rodzinne.

Dom. Dzisiaj mieszkam w domu, nie w Polsce i prowadzę dość proste życie z dala od bloków. Innym osobom wydawać by się mogło, że dziś mam więcej, niż miałam w Polsce (materialnie). Mam więcej emocjonalnie, a mniej materialnie. Swój dobytek niejako odstawiłam na bok. Dom to czysta przestrzeń, nieskażona niepotrzebnymi rzeczami. Do dziś zastanawiam się, jak mogłam mieć pełne szafy rzeczy, których w ogóle nie nosiłam. Mam kilka ubrań na zmianę na każdą porę roku. Moje dziecko nie ma gromu zabawek, wolimy, aby skupiał się na jednej (ewentualnie kilku) niż na całym pokoju wypełnionym po brzegi. Uczymy taktycznie - kończymy najpierw jedno, zaczynamy później drugie. W domu jest stół, i każdy wie, gdzie odnaleźć rodzinę. Nie roztrwaniamy pieniędzy, chociaż je posiadamy.

Wydatki. Podróżujemy przy okazji koniecznych wyjazdów. Naszą prawdziwą podróżą, była podróż poślubna, zaplanowana tylko w celach rekreacyjnych. Nie mamy nowoczesnych smartfonów, bo jak się okazało utrudniają nam życie, a dla potrzeb elektroniki i kontaktu ze światem wystarczają proste telefony, komputer dla mnie do pisania, tablet dla Alka do nauki, telewizor do oglądania dla męża. Moja kuchnia jest wygodna, nie posiada zbędnych gadżetów, które muszę myć nie po użyciu a tylko od kurzu. W szafce stoją dwa zestawy kubków i dwa filiżanek, a w szufladzie nie ma różnych odmian widelców. I choć podoba mi się nowoczesność, bardziej związana jestem z tym co wyniosłam z domu rodzinnego, bo ułatwia mi to życie i nie zajmuje mi czasu. Znajomi pytają, jak to możliwe, że lecimy kilka razy w roku do Polski i na Słowację. To chyba oszczędność, bo nie wydajemy na gadżety, nie wydajemy na ubrania co tydzień. Mój mąż ma dokładnie takie same jak ja upodobania w prostocie i w wielu względach. Z jednym musiałam trochę powalczyć - nadmiernym obłożeniem lodówki. Dziś nie wyrzucamy jedzenia i nie opychamy się wszystkim, bo szkoda wyrzucić. Do pracy nie poszłam po urodzeniu dziecka, co okazało się idealnym rozwiązaniem żyjąc na emigracji, gdzie wychowaniem dziecka zajmujemy się tylko we dwoje z mężem. Za kilka lat wrócę do życia zawodowego nie tylko po to, aby zarabiać pieniądze, ale po to aby się rozwijać, gdy uznam, że tak chcę i że już tak bardzo tu w domu nie jestem potrzebna. Oszczędzaj jak możesz, nie tylko pieniądze :) 

Wygoda i czas. Noszę zwykle spięte włosy, czuję się bardzo wygodnie, a przygotowanie fryzury trwa zaledwie kilka minut. Nie ubieram tylko markowych ubrań, bo przecież nie muszę. Obecnie przeciętnie czytam jedną książkę w miesiącu, dokładnie ją analizując i niekiedy wracając do Jej ciekawych rozdziałów. Często są to książki przywiezione z moich zasobów z polskiej biblioteczki. Jako rodzina otaczamy się tylko bliskimi przyjaciółmi i najbliższą rodziną, a na naszym ślubie były tylko wybrane osoby. Nie braliśmy kredytu na ślub, i sami go sfinansowaliśmy. Jesteśmy wreszcie małżeństwem! Sprzątam głównie raz w tygodniu i myślę, że nie zajmuje mi to zbyt wiele czasu i energii, a dom pachnie i jest po prostu czysty. Inną kwestią jest fakt, że posiadamy też dobra w Polsce, które niejako odłożyłam na bok. Mój blog jest przykładem mnie, znajdziecie w nim wszystko, co mnie inspiruje, a nie wszystko co interesuje modnych czytelników. To nie znaczy, że mi się nie podobają treści innych blogerów, czy ich nacechowane świeżym stylem zdjęcia. To też nie znaczy, że nie jestem otwarta na różne propozycje. Ale ja mam swój wyrobiony styl i dobrze mi z nim. Bądź sobą, a reszta będzie Ci sprzyjać. 


4 komentarze:

  1. Podziwiam ten minimalizm. Ja tyle razy podchodze do tego by ograniczyć ilośc otaczających nas przedmiotów i nie potrafię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w tym bardzo pomogła emigracja, bo zanim do tego ograniczenia doszło też się motałam, z tym co lubię, a co mi się podoba... z tym co potrzebuję, a tym co tylko mi się tak wydaje. Najważniejsze, to przemyśleć, czy naprawdę chcemy usuwać te przedmioty.. Ja dziś czuję się o tysiąckroć lepiej niż dziesięć lat temu :)

      Usuń
  2. Niezwykle odważnie i pięknie podsumowanie życia do tej pory, bo chyba tak to można nazwać. Wspaniałe wartości i przemyślenia. Chyba nie jednemu przydałoby się przeczytać Twój wpis i kilka punktów odnieść do swojego życia. Podziwiam - jesteś silną,świadomą, wrażliwą... po prostu niezwykłą kobietą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Werko :) Czasem patrzę i podziwiam sprzęty moich znajomych, sama kiedyś miałam Iphone'a, którego zresztą uwielbiałam. Zaraz potem pukam się w głowę i tak sobie myślę, że wcale nie chcę tej nowoczesności. To miłość mnie uskrzydla, a uczy pokory. Również ta, która odeszła.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są m.in. wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Znajdziesz mnie tutaj

Copyright © 2017 weekendownik